ARTYKUŁY
Turystyka po I Wojnie Światowej czyli jak kiedyś wchodziło się na ...
4073
2014-08-04

Zapraszamy Państwa do zapoznania się z fragmentami wspomnień Pana Jana Szczepańskiego opisującymi wyprawę na wzgórze zamkowe tuż po I Wojnie Światowej.

 

Poniższy tekst stanowi fragment niepublikowanej dotychczas autobiograficznej książki mojego Ojca Jana Szczepańskiego /(1905 – 1970) „Moje szkoły” napisanej w roku 1970.

Przedstawia ona jego trudną drogę do zdobycia wykształcenia od czterooddziałowej Szkoły Ludowej we wsi Radzice Duże w powiecie opoczyńskim, poprzez progimnazjum w Iłży, progimnazjum w Przysusze i Liceum we Włocławku, aż do lat studenckich w Krakowie.

„Moje szkoły” to nie jest tylko opowieść o chłopcu z biednej rodziny, który wytrwale krok po kroku pokonuje przeszkody na swojej drodze.

To opowieść o człowieku wewnętrznie rozdartym. Od momentu, gdy w wieku dziesięciu lat przylgnęło do niego słowo „ksiądz” aż do jego „karkołomnej”, jak sam to nazywa, decyzji o przeniesieniu z Wydziału Teologicznego na Wydział Filozoficzny UJ, zmuszony był występować w podwójnej roli. Na zewnątrz przed rodziną i swoim środowiskiem grał rolę przyszłego księdza, natomiast sam przed sobą uważał się za wolnego człowieka, który posiada jeszcze możliwość wyboru.

Takim hartem ducha, jak przy zdobyciu baszty wykazywał się w całym swoim życiu, najpierw zdobywając wykształcenie, potem w walce z okupantem hitlerowskim, a następnie nie dając się zniewolić w okresie komunizmu.

 

Danuta Makarewicz z domu Szczepańska


 

Zdobycie baszty zamkowej

Zamek iłżecki, niegdyś własność biskupów krakowskich, wznosi się na stromym, wapiennym wzgórzu od wschodniej strony miasta. Z murów obronnych i innych zabudowań zostały tylko ruiny. Zachowała się jedynie okrągła, wysoka baszta, która panuje nad całą okolicą.

Góra zamkowa, poprzecinana z boków głębokimi jarami, stała się popularnym miejscem spacerów i odpoczynku: w niedzielę i święta dla chrześcijan, a w soboty dla Żydów. W dni powszednie, w godzinach przedwieczornych, spotykały się tu tylko zakochane pary młodzieży. Nasza szkoła urządzała tam częste wycieczki, wykorzystując obszerny plac zamkowy na ćwiczenia gimnastyczne oraz gry i zabawy. Zbiórki harcerskie też tam najczęściej się odbywały.

Baszta zamkowa ogromnie nas wszystkich intrygowała. Na wysokości około pięciu lub sześciu metrów było do niej wejście, a stamtąd wewnętrznymi schodami można się było dostać aż do samej góry. Niegdyś do otworu prowadziła kamienna klatka schodowa, obudowana wokół wieży, z której tylko początkowa część pozostała. Znajdowali się jednak śmiałkowie, nawet i z naszej szkoły, którzy od ostatniego stopnia, wdrapując się jak koty po szczerbatym murze docierali do wejścia, budząc tym zachwyt u dziewcząt a zawiść u kolegów. Zejście powrotne było jeszcze trudniejsze. Mówiono, że niejeden już śmiałek przepłacił to kalectwem lub życiem. Ale chłopców to nie odstraszało. Każdy zdobywca wieży stawał się zaraz bohaterem publicznym i obiektem adoracji naszych koleżanek. Nawet nauczyciele, którzy ostrzegali nas zawsze przed tak niebezpiecznym wyczynem, dla tych bohaterów jednak czuli pewien respekt i wiedzę ich oceniali z większą tolerancją.

W pierwszym roku szkoły, choć podziwiałem kolegów-zdobywców, ani na myśl mi nie przyszło, by wchodzić w ich ślady. Wystarczyło tylko z ostatniego schodka spojrzeć w kierunku otworu, a potem w dół pod nogi, by bez namysłu odstąpić od tego zamiaru. W drugim jednak roku, podrażniony ambicją, nabrałem odwagi i postanowiłem zdobyć tę wieżę.

Był czerwiec i słoneczna niedziela. Wybrałem się na sumę, ale zamiast do kościoła, poszedłem na Zamkową Górę. Wokoło cisza i ani żywej duszy. Umyślnie taki czas wybrałem, aby nie mieć świadków w razie niepowodzenia.

Staję pod wieżą i zdejmuję buty, może łatwiej będzie boso drapać się po murze. Już się nie zastanawiam, tylko od razu kamiennymi schodami podchodzę do góry. Tu mocno nagrzany wapień parzy mnie w stopy i w dłonie. Nie patrzę w dół, by nie dostać zawrotu głowy, a całą uwagę skupiam na poszczerbionej ścianie przed otworem. Następuje moment lekkiego dreszczu, ale szybko się opanowuję. I decyzja. Pochylony wpijam się palcami lewej ręki w wąską szparę i sięgam stopą do pierwszego, wystającego nieco kamienia w murze. Przylepiony do ściany, odczuwam lekki zawrót głowy i strach. Chyba się cofnę. A jednak nie! I drugą rękę kieruję do szpary, a następnie nogę podciągam powoli do pierwszej. Wiszę już nad przepaścią, ale o tym staram się nie myśleć. A do otworu jeszcze daleko. Widzę następną szczelinę i sięgam do niej. Uchwyt dobry. I dla nogi znajduję jeszcze lepsze oparcie. Podciągam się. Czuję się dość pewnie i oddech biorę coraz głębszy. Wejścia jeszcze nie widać, ale już jest bliżej! W ten sam sposób, z napiętą uwagą, robię krok trzeci, czwarty i następny. Ostatni wysiłek i wszedłem do otworu! Alleluja! Jestem zdobywcą! Jestem bohaterem!...

Wchodzę do środka baszty i staję na podłodze. Chłód wnętrza ochładza mnie z gorączki. W półmroku widzę drewniane schody, prowadzące aż do samej góry. W podłodze, gdzie brakuje deski , ciemny dół do otchłani. Brr! ... W tym lochu niegdyś dogorywali skazańcy. Może tam gniją ich kości?!... Otrząsam się od tych myśli i pnę się schodami do góry. Na wierzchu szeroki pomost, dookoła ławki i daszek okrągły nad nimi.(Schody i to wszystko na szczycie wybudowali Rosjanie na początku wojny, by mieć dogodny widok na okolicę. Były również i schody do otworu, ale te zostały zniszczone). Rozglądam się teraz z wieży. Pod nogami widzę całe miasto, a dalej i dalej pola, wioski i lasy. Ku uwiecznieniu mego pobytu, za przykładem poprzednich zdobywców, rzeźbię na ławce kozikiem litery J.S. i ówczesną datę. Jeszcze raz obejmuję wzrokiem całą okolicę i zabieram się do zejścia w dół, nie przypuszczając nawet, na jakie tam napotkam trudności.

Już jestem przy otworze, pochylam się i wzrok kieruję w dół. Ogarnia mnie przerażenie. Odległość do ziemi wydaje mi się teraz większa i strasznie niebezpieczna. Do tego dolatujące głosy dzwonów z miasta uprzytomniają mi, że w tym czasie powinienem być w kościele, że popełniłem przestępstwo i kto wie, czy Pan Bóg mnie za to nie ukarze! Ale nie ma rady, przecież zejść trzeba koniecznie.

Wychylam znów głowę i spoglądam po murze. Wysterki i zagłębienia po których tu doszedłem, jakoś się zatarły i zagubiły. Odległość do kamiennych schodków jakby się przedłużyła... Co mam teraz robić - biedny, grzeszny i zupełnie samotny!...Wołać o ratunek? Do kogo?... Nikt mnie tu nie usłyszy!...Ratunek! ... Co za wstyd!... Przenigdy tego nie zrobię!... Jeśli zobaczę ludzi, to się skryję!... Wszyscy by o mnie mówili, że tchórz i niedorajda!... A co koledzy by w szkole powiedzieli!? A dziewczyny!? Niech się dzieje, co chce! Wychodzę!... Wysuwam prawą nogę i palcami stopy szukam na murze oparcia. Jest, ale niepewne! Cofam nogę...Próbuję znowu... To samo! Jeszcze raz i jeszcze raz!... Przecież to ten sam kamień, po którym tu doszedłem, więc musi mnie utrzymać!... Zdeterminowany chwytam się dłonią nierówności muru, stawiam we wgłębieniu nogę i zawisam na ścianie...Na moment ogarnia mnie znowu przerażenie... Przełamuję się. Już się nie cofnę, choćby nie wiem co!... Byle tylko w dół nie spojrzeć, byle nie spojrzeć!... Po chwili próbuję znowu dalej ...Och! I ten krok udał mi się szczęśliwie... Byle tylko w dół nie spojrzeć, byle nie spojrzeć!... Robię następny wysiłek. Jestem na środku między otworem i kamiennymi schodami. Teraz to już nie ma odwrotu...Byle tylko w dół nie spojrzeć, byle nie spojrzeć!... Czuję, że jestem zlany potem, ale nie tracę przytomności... Przede mną o krok większa wysterka. Żeby do niej szczęśliwie trafić... Udało się!... I dla dłoni też uchwyt znalazłem pewniejszy ... Odpocznę!... Nie!... Bo czuję, że ręce mi martwieją ... Do bezpiecznych stopni już niedaleko. Jeszcze dwa kroki...Byle tylko w dół nie spojrzeć, byle nie spojrzeć!... Zawisam znów dalej... O Boże, jeszcze krok, bo czuję, że żar słońca rozsadza mi głowę!... Byle tylko w dół nie spojrzeć!... I ostatni wysiłek... Opieram prawą nogę na kamiennym stopniu, jeszcze chwila walki by nie stracić równowagi ciała i wszystko już mam poza sobą!

Klapnąłem wprost na płycie z potwornego zmęczenia. Na palcach u rąk do cna zdarłem skórę i krew z nich ściekała. Chwyciły mnie drgawki po całym ciele i na mdłości się zbierało. Ale niczym to było wobec tego, co mogło mi się wydarzyć!...

Zdobyłem basztę, ale nikt tego nie widział. Może i lepiej, bo na oczach ludzi, kto wie czy wytrzymałbym nerwowo.

Po czterdziestu latach od tamtej chwili, po wojnie, pojechałem do Iłży i powędrowałem na Zamkową Górę. Siadłem sobie naprzeciw otworu pod wieżą i jeszcze raz przeżyłem okropność chłopięcego szaleństwa.


Czekamy na wasze wspomnienia z czasów gdy wejście na basztę odbywało się po tzw. "okrąglaku"

 

ilza.com.pl/Danuta Makarewicz z domu Szczepańska
powrót
ilza
Ogłoszenia
Sprzedam alufelgi 17 cali
Witam, sprzedam 4 szt. alufelgi 17‘ (opony R17/225/45) - 5 śrub - założone były przy VW Golf 4 (pasują do Passata, Audi) Alufelgi są proste, nie mają bicia, z oponami - dwie opony jeszcze posłużą jeden sezon cena 430zl Cena do uzgodnienia.
Tomek, Iłża
Tel.: 509-139-815
sprzedam mieszkanie
Sprzedam mieszkanie Sprzedam mieszkanie 40 m2 na os. Zuchowiec, duża kawalerka z balkonem, przedzielona na dwa pokoje, duża kuchnia. Mieszkanie po remoncie. Tel.505-476-156
Ilza, os.Zuchowiec
Tel.: 505476156
Wynajme Lokal
Wynajmę cały lokal po salonie fryzjersko kosmetycznym w Iłży na ul. Partyzantów 27, odnowiony po odbiorze sanepidu
Iłża, Partyzantów
Tel.: 723312399
Przyjmę na staż
Przyjmę na staż do sklepu Spożywczo-Przemysłowego w Iłży. Więcej informacji: tel. 783991912
Iłża
Tel.: 783991912
sprzedam lub wynajmę
SPRZEDAM LUB WYNAJMĘ MIESZKANIE W BLOKU W MIEJSCOWOŚCI PAKOSŁAW 2 POKOJE,KUCHNIA,ŁAZIENKA,PIWNICA, BUDYNEK GOSPODARCZY, DZIAŁKA, WIĘCEJ INFORMACJI POD PODANYM NUMEREM TEL.CENA DO UZGODNIENIA
Irena, Pakoslaw
E-mail.: 602817487
Poszukuję do wynajęcia
Witam poszukuję (kawalerki, lub mieszkania 2 pokoje) do wynajęcia. Jeżeli macie takie gniazdko lub wiecie kto może mieć proszę o kontakt.
Daria, Iłża
Tel.: 516927589
Sprzedam mieszkanie
Sprzedam mieszkanie 40 m2 na os. Zuchowiec, duża kawalerka z balkonem, duża kuchnia. Tel. 698680086
Robert Kumanowski, Iłża
Tel.: 698680086
Lokale na biura/gabinety
W nieruchomości trwa obecnie remont - istnieje możliwość dostosowania lokali pod indywidualne wymagania. Lokalizacja w Iłży (wysoki parter) pomiędzy osiedlami Staszica i Zuchowiec.
Piotr, Iłża, Jakubowskiego 2
Tel.: 505236180
E-mail.: fansoad@op.pl
Prace zaliczeniowe
Kończysz studia? Nie masz czasu/ochoty napisać pracy? Najwyższej jakości prace zaliczeniowe (semestralne, licencjackie, magisterskie i inne), pisane przez doświadczonego publicystę i bloggera.
Kraków, Owocowa
Tel.: 512675464
E-mail.: pracezaliczeniowe@spoko.pl
STAŻ
Przyjmę na staż oferta dla mężczyzny z obsługa komputera i ogólna wiedzą na temat budowy samochodów lub mężczyzny z uprawnieniami na wózek widłowy
Konrad, Iłża, Partyzantów 29
E-mail.: 601612271
Wszystkich on-line: 1
Gości: 1

Najwięcej on-line było 2024-01-07:
0 użytkowników i 241 gości
COPYRIGHT © 2013
All rights reserved by Polish regislation

Projekt i wykonanie H15.pl - Paweł Jadczak
Dołącz do nas
W związku ze zmianą prawną odnośnie przechowywania wrażliwych danych osobowych zmieniliśmy dział "Polityka Prywatności", zapraszamy do zapoznania się z działem.